środa, 28 września 2011

[1] To już nie jest to samo.

Mój blog, wraz z dziewięcioma postami w archiwum, za parę dni, miał obchodzić swoją pierwszą miesięcznicę. Nie zasłaniając się obowiązkami, czy też problemami, co parę dni siadałam przed komputerem i konsekwentnie pisałam o tym i o tamtym, nie wykoleiłam się po drodze. Nareszcie moja konsekwentność została rozbudzona i wygrała z innymi czynnikami obstawiającymi za kapitulacją. I to był powód do swego rodzaju wewnętrznej satysfakcji.

Piszę w czasie przeszłym, bo dzisiaj przez swoją nieuwagę, skasowałam wszystkie posty.
Z początku myślałam, że da się to jakoś cofnąć i wszystko wróci do normy, jednak w poradnikach dotyczących użytkowania bloggera, znalazłam tylko jedną odpowiedź: „usuwając posty, robimy to permanentnie”.  Postanowiłam, że nie będę płakała nad rozlanym mlekiem, tylko - metaforycznie oczywiście - wezmę ściereczkę i posprzątam. W wyniku tego postanowienia, gdy tylko trochę ochłonęłam, zaczęłam pisać nowy post i tworzyć to samo praktycznie od nowa..

Trochę inaczej mi to wszystko teraz smakuje... Jak odgrzewany kotlet w duecie z odsmażonymi ziemniakami. A Wam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz